Petrolhead kupuje dom – garaż, podjazd i szykany

Kupno domu to poważna sprawa. Kredyt, mnóstwo emocji i jeszcze więcej pytań. Rynek pierwotny czy wtórny? Z dala od miasta czy może skromniej, ale bliżej centrum? Piętrowy czy parterowy? Zazwyczaj odpowiedzi na te pytania uczą trudnej sztuki kompromisów i ustalenia absolutnych must have. Co na swojej liście miałby… prawdziwy motomaniak?

Serce domu samochodziarza: garaż

Tak jak dla innych ważny jest salon czy kuchnia, wobec których tworzą długą listę wymagań, tak petrolhead oglądając dom od razu zagląda do garażu. Jaki więc powinien być garaż samochodziarza? Musi być przynajmniej dwustanowiskowy. A najlepiej trzy: na auto rodzinne, mężowskie czy żony. Chociaż warto dorzucić także miejsce na klasyka. Do tego stojak na motocykl lub dwa. Generalnie przestrzeń to coś, czego nigdy za wiele – nie chodzi zresztą tylko o szerokość, ale i wysokość. W końcu, gdy najdzie ochota na kampera, dobrze by było, by stał pod dachem.

Garaż to jednak nie tylko miejsce na wyjątkowe cztery kółka. To także całe stosy sprzętu koniecznego, by grzebać, usprawniać i reperować – ścianka narzędziowa to bezwzględny punkt obowiązkowy. Poza tym, każdy samochodziarz ucieszyłby się z kanału, podnośnika, sprzętu do diagnostyki, kompresora czy półek na opony. Przy warsztacie nie ma się co ograniczać, a każde narzędzie, które sobie można wyobrazić, na pewno byłoby nie do wzgardzenia.

Jeśli wydaje Ci się, że opisany wyżej garaż to szczyt marzeń petrolheada, musimy Cię zmartwić. Do całego tego sprzętu i miejsca dodać należy bowiem… odpowiedni klimat. Surowe ściany, zapach benzyny, dobre oświetlenie i wygłuszenie. W garażu powinien być też odpowiedni sprzęt grający, by wymiana oleju czy czyszczenie gaźnika upływały w sympatycznej atmosferze. Po wykonanej pracy niezbędna jest także sofa o imponującym komforcie i być może lodówka, pełna zachęcająco zimnych browarów?

Dom motomaniaka – czy pachnie smarem?

Jak wygląda dom petrolheada? Co jest dla niego ważne poza garażem? Fototapeta z Nurburgringiem w salonie? Łóżko z opon? Na razie skupmy się na salonie – w końcu także motomaniak lubi sobie czasem odpocząć. Jak kanapa, to tylko z samochodowej tapicerki, natomiast stolik kawowy oczywiście szklany i z elementami silnika. Preferowana V8. Oczywiście do tego wszystkiego spory telewizor z podłączoną konsolą, by po długiej nasiadówce w garażu, móc się jeszcze w spokoju pościgać także wirtualnie. Jeszcze lepiej, gdy pościgać można się w fotelu kubełkowym i z kierownicą podłączoną do Xboxa czy PlayStation.

Ogólny styl? Industrialny zwany również „garażowym sznytem”. Na plus są części aut wkomponowane w meble, a także duża przeszklona ściana z widokiem na… wnętrze garażu lub podjazd rzecz jasna – wiadomo, że nie na ogród. Ściany koniecznie wypełnione zdjęciami aut (posiadanych lub wymarzonych), ewentualnie półkami na trofea wyścigowe. Ciekawą opcją byłaby gablota z motoryzacyjnymi precjozami i modelami aut – ot, do podziwiania (a nie dotykania!).

Łazienka ma być przede wszystkim odporna na zabrudzenia, a jej szafki wypełnione skutecznymi specyfikami, które poradzą sobie z wszechobecnym smarem po garażowych zmaganiach.

A gdzie? Na wylotówce!

Dom petrolheada powinien być tam, gdzie aż chce się jeździć. Podstawy to: pełne szykan drogi, tanie stacje benzynowe i myjnie oraz dobry mechanik w okolicy. Co w sąsiedztwie? Las czy park, by słuchać porannego trelu ptaków? Być może, chociaż tor wyścigowy po sąsiedzku gwarantuje o wiele ciekawszą rekreację, a i dźwięki równie miłe dla ucha prawdziwego samochodziarza. Odległość do pracy? Nie za blisko – w końcu trzeba mieć czas, by nacieszyć się chwilą w aucie. Dla tych, co są eko, na plus będzie także stacja do ładowania aut elektrycznych.

Obrzeża miasta zdają się idealne, pułapką mogą być jedynie niedoskonałe drogi dojazdowe. Dziury, żwir i tego typu atrakcje skreślają każde miejsce – nikt nie chce zrujnować sobie zawieszenia podczas codziennych wycieczek do spożywczaka czy na myjnię. Ma być asfalt prima sort, równiutki i świeżutki, by nawet najniższe auta mogły śmigać po nim bezpiecznie. Przy oglądaniu okolicy nie ma się co wstydzić – drogę można obadać i poziomicą!

Tekst powstał dzięki fantastycznemu wsadowi merytorycznemu od zespołu Otomoto.

Back to top button