Światło jest kluczem – jak zrobić dobre zdjęcia nieruchomości?

Fotografie i dobry opis nieruchomości to skuteczna para decydująca niejednokrotnie o wynajmie lub sprzedaży nieruchomości. O zdjęciach, które sprzedają, rozmawiamy z fotografami wnętrz, Jackiem Bernatek oraz Przemysławem Kucińskim, którzy od lat współpracują z pośrednikami nieruchomości, przygotowując oferty sprzedażowe.

Jacek Bernatek – fotograf wnętrz, zajmuje się również fotografią ślubną i projektowaniem graficznym. Współpracuje z osobami indywidualnymi oraz biurami nieruchomości, projektantami czy deweloperami, trzymając się zasady: jeden obraz wart jest tysiąca słów. Jego zdjęcia można znaleźć na: www.jacekbernatek.com

Przemysław Kuciński – fotograf wnętrz, współpracuje z architektami, projektantami wnętrz i pośrednikami nieruchomości z całej Polski, którzy wiedzą, że profesjonalne zdjęcia to nie koszt, a inwestycja, która zwróci się w postaci nowych klientów. Jego zdjęcia można znaleźć na: www.niewformie.pl

Rozmawiał: Adam Bała

Co jest najłatwiejsze w fotografowaniu wnętrz na sprzedaż? Jakie przestrzenie fotografuje się najprzyjemniej?

PK: Przede wszystkim duże pomieszczenia, gdzie okna są na dwie strony świata, czyli np. północ – południe. Kiedy kontrast wewnątrz jest niski, oznacza to, że natężenie światła wewnątrz i na zewnątrz jest podobne. Wówczas okna się „nie przepalają”. Albo wnętrza, w których cała ściana wykonana jest z jednej strony ze szkła i widzimy piękną, luksusową sofę na cudownej marmurowej podłodze, a za oknem zapierającą dech panoramę nadmorskiego miasta. No i kiedy wszystko jest dobrze naświetlone.

A co w takim razie jest najtrudniejsze w tej pracy?

JB: Myślę, że światło, którego zawsze brakuje. Ja się zwykle staram fotografować przy naturalnym świetle, choć nie zawsze jest to możliwe. Zastane światło wymaga od nas stosowania innych technik, takich jak na przykład dłuższe naświetlanie. Generalnie najtrudniej robi się zdjęcia starych mieszkań z ciemnymi ścianami i oknami zasłoniętymi firankami, zasłonami. Pomieszczenia pełne różnych bibelotów i ciemnych mebli nie pomagają fotografowi w pracy.

PK: Zgadzam się, największe są zwykle kłopoty ze światłem. Większość mieszkań, które fotografuję, ma niewielki metraż i, niestety, z reguły jedno okno na pomieszczenie. Sprawia to, że światło słoneczne nie ma dobrego dostępu do wnętrza. Wiąże się to również z naszym mało korzystnym pod tym względem położeniem geograficznym. Małe mieszkania, gdzie przez pół roku nie ma słońca, malutkie łazienki bez okien. Ale wspomniałbym też o właścicielach, którzy nie do końca rozumieją ideę fotografa i nie do końca czują, co jest atutem wnętrza. Bardzo często wtrącają się w pracę fachowca, co nie przynosi dobrych skutków.

fot. J. Bernatek

Amatorom zwykle najtrudniej sfotografować małe wnętrza – łazienki, strych, piwnice. Czy są jakieś tricki, które mogą w tym pomóc?

PK: Być może zabrzmi trochę banalnie, ale tak naprawdę, jeśli chodzi o niewielkie wnętrza, dość duże znaczenie ma sprzęt, którym się fotografuje. Jeżeli robimy zdjęcia łazienki, która faktycznie ma 3 m2, koniecznością jest obiektyw szerokokątny, który pozwoli ująć całe pomieszczenie. Chyba że mamy zamiar fotografować konkretne elementy, takie jak na przykład umywalka z lustrem, z lampą. Wtedy poradzimy sobie bez takiego obiektywu. Amatorski sprzęt nie pozwoli nam natomiast na zrobienie całościowych zdjęć malutkiej łazienki w jednym ujęciu. Jest to fizycznie niemożliwe.

Czy w tej sytuacji zdjęcia robione smartfonem nadadzą się jako element oferty sprzedaży lub wynajmu nieruchomości? Czy można tak zrobić dobre zdjęcie?

PK: Myślę, że jest to wykonalne, ale nie w każdym przypadku. Jest to uzależnione od ilości światła, jaką mamy w pomieszczeniu. Najlepiej jeśli do mieszkania wpada światło dzienne. Pomagają również duże przestrzenie. Jeżeli mamy do dyspozycji budynek z dużymi oknami, skierowanymi na więcej niż jedną stronę świata w każdym pomieszczeniu, to myślę, że jesteśmy w stanie zrobić przyzwoite zdjęcie telefonem. Co więcej, przy zastosowaniu automatycznej korekty w telefonie moglibyśmy nawet w ten sposób kogoś oszukać, że jest to zdjęcie profesjonalne. Jest to jednak możliwe wyłącznie przy wyjątkowo sprzyjających warunkach.

Zdarza się, że zdjęcia nie stanowią mocnego elementu oferty sprzedaży czy wynajmu nieruchomości. Robione szybko, pobieżnie nie przedstawiają potencjału nieruchomości. Co jest największym „grzechem”  amatorskiej fotografii wnętrz?

JB: Kiedy szukamy mieszkania, decydujące jest pierwsze wrażenie. Przeglądając 20 zdjęć na jednej stronie, decydujemy instynktownie, ważne jest pierwsze wrażenie. Zdjęcie nie może być zatem zbyt ciemne, a wnętrze powinno być posprzątane – o tym zwykle wiele osób zapomina.

PK: Jest taka jedna złota zasada, którą staram się przekazywać: najważniejsze w fotografii wnętrz są piony. Kiedy fotografujemy pokój, to nie róbmy tego z pozycji stojącej, jakbyśmy oglądali go własnymi oczami, tylko przykucnijmy lekko, a nawet usiądźmy na krześle i fotografujmy tak, żeby wszystkie piony, czyli te kąty przy ścianach, były faktycznie z góry na dół pionowe. Nawet jeśli w pomieszczeniu panował będzie lekki nieporządek, zachowanie pionów ogarnie nieco te chaos. Druga sprawa – Jeżeli fotograf nie ma lampy zewnętrznej, sugerowałbym nierobienie zdjęć skierowanych w stronę okien. I trzecia zasada: lepiej zrezygnować z robienia zdjęcia, jeśli wiemy, że efekt nie będzie satysfakcjonujący. Korzystniej będzie pokazać ułamek łazienki i kawałek kuchni, dając tym samym wizualny zadatek mieszkania, niż wrzucić kilkanaście byle jakich fotografii, które mogą zadziałać bardziej na szkodę niż na korzyść takiego ogłoszenia.

JB: Jeszcze jedno.Amatorzy używają zazwyczaj słabej jakości aparatów. Jednak najważniejszy w tym wszystkim jest obiektyw – im jest on lepszy, tym atrakcyjniejszy jest później sam obraz. Porównując lepszej klasy obiektyw szerokokątny, który ma na przykład  średnicę obiektywu 72 mm, z obiektywem iPhone’a, który ma 3 mm, mamy potężny rozstrzał jakościowy. Są to prawa optyki i fizyki, których po prostu nie można przeskoczyć.

fot. P. Kuciński
fot. P. Kuciński

O czym łatwo zapomnieć podczas fotografowania – mam na myśli samo wnętrze – co prócz usunięcia osobistych przedmiotów i posprzątania należy zrobić?

JB: Należy stanąć, wybrać miejsce, z którego się chce zrobić zdjęcie, a następnie przespacerować się – parę kroków w prawo, parę kroków w lewo – i ogarnąć wzrokiem pokój, czy na planie nie znajduje się coś, co nie powinno znaleźć się zdjęciu. Ja zawsze zwracam uwagę na rzeczy osobiste, reklamy, pojemniki z produktami, które mają na sobie logotypy. I nie chodzi tutaj o product placement, tylko o samą estetykę.

PK: Pierwsza rzecz, jaka przychodzi mi na myśl, to podniesiona klapa w łazience. To bardzo popularny błąd, którego należy się wystrzegać. Poza tym wszystkie szafki powinny być zamknięte, a żarówki zaświecone. Okna muszą być pozamykane, żeby wszystkie klamki skierowane były w tę samą stronę. Przed zrobieniem zdjęcia bardzo często wycieram zlewozmywaki z kropel wody czy kamienia. Papier toaletowy należy zwinąć tak, żeby nie wystawało pół metra z rolki. Z reguły zabiera się też dywaniki z łazienki, ponieważ jest to element użyteczny, który bez wątpienia sprawia wielka przyjemność po wyjściu z prysznica, jednak na zdjęciach nigdy nie wychodzi ładnie. Najlepiej pochować wszelkie rzeczy osobiste. Zniknąć powinny listy, zdjęcia, dokumenty itd. Dla mnie jako fotografa bardzo istotne jest, żeby oddzielić mieszkanie od właściciela. Kolejna sprawa to meble. Ja zwykle kieruję się taką zasadą, że meble nie są przyklejone do podłogi, a więc czasem można przesunąć lekko kanapę, żeby ładnie się zmieściła w kadrze.

Jak sobie radzić ze światłem, czyli jak prawidłowo odwzorować kolory? Często automatyczna ostrość w telefonie czy cyfrówce sprawia, że wyostrzone jest wnętrze kosztem widoków za oknem lub też niektóre elementy pokoju są zaciemnione.

JB: Latem i wiosną zwykle staram się robić zdjęcia, korzystając ze światła, które wpada z zewnątrz. W przypadku łazienek będzie to siłą rzeczy zawsze światło sztuczne i wtedy stosuję technikę, która najbardziej będzie adekwatna do konkretnego pomieszczenia. Nigdy nie robię zdjęć z ręki. Wyjątkiem są fotografie detali, które fotografuję obiektywem macro. Związane jest to z faktem, że we wnętrzach jest zawsze ciemniej niż na zewnątrz, a więc korzystam ze statywu i trybu podniesionego lustra, które minimalizują drgania. No i elektroniczny spust, żebym nie musiał dotykać aparatu.

PK: Sukces tkwi w ekspozycji, naświetleniu zdjęcia. Gdy mamy duży kontrast sceny, czyli jest znaczna różnica między światłem za oknem i we wnętrzu, musimy zdecydować, co chcemy mieć naświetlone. Jedyną metodą, żeby to ominąć, są zdjęcia HDR[1]. Obecnie większość telefonów potrafi zrobić dobrego HDR-a – wystarczy tylko dobrze ustawić go w opcjach urządzenia. Jednak nie w każdym przypadku telefon poradzi sobie z taką robotą. Rozpiętość tonalna matrycy[2] w aparacie cyfrowym, w lustrzance czy w sprzęcie profesjonalnym jest dużo wyższa niż w telefonie komórkowym. I tak naprawdę to, co telefon widzi jako całkowicie czarne i całkowicie białe, przy tych samych ustawieniach w aparacie profesjonalnym będzie miało więcej odcieni. Robiąc zdjęcie telefonem, dostaniemy po prostu białą plamę za oknem i czarną w kącie, ze względu na zbyt dużą różnicę natężenia światła w środku i na zewnątrz, z którą telefon sobie nie poradzi. Po to jest właśnie ten HDR, ewentualnie lampa błyskowa, która przy odpowiednich ustawieniach aparatu daje możliwość uzyskania dobrze naświetlonego wnętrza i czytelnego obrazu za oknem.

fot. J. Bernatek

Czy któraś z pór dnia będzie najlepsza, by uzyskać najbardziej naturalne kolory i efekt zdjęć?

PK: Jeżeli w pomieszczeniu jest dużo okien, dobry do robienia zdjęć będzie praktycznie cały dzień. Noc to zdecydowanie najgorsza pora do fotografowania mieszkań. A najlepsza? Trudno powiedzieć, gdyż jest to uzależnione od orientacji okna. Unika się sytuacji, w których światło wpada bezpośrednio do pomieszczenia. Jeśli orientacja okna jest południowa i mamy godzinę 12.00, kiedy bardzo dużo światła wpada do pomieszczenia, wtedy na podłodze pojawią się przepalone plamy w kształcie okna. Działa to na niekorzyść zdjęcia. Wtedy najlepiej fotografować wnętrze wcześnie rano albo po południu, ale przed zapadnięciem zmroku.

Czy aparat cyfrowy powinien być na wyposażeniu każdego agenta nieruchomości?

PK: Myślę, że każdy agent nieruchomości powinien nie tylko zawsze mieć ze sobą aparat, ale również posiadać podstawowe umiejętności robienia przyzwoitych zdjęć. Przecież nie zawsze jest szansa, żeby w jego pracy towarzyszył mu zawodowiec. W dużych miastach agent ma nawet po kilka spotkań dziennie i często jest to dramatyczny przekrój, od 30-metrowego mieszkania po babci po piękny dom pod miastem. O ile takie mieszkanie po babci – niezależnie, czy zdjęcia wykona agent, czy wnuczek, czy zawodowy fotograf, i tak znajdzie swojego amatora – tak to piękne domostwo musi być sfotografowane porządnie. Przecież sprzedając luksusową nieruchomość, sprzedaje się zarazem styl życia, prawda?

Jak się przygotować do fotografowania pomieszczeń na żywo, bez wcześniejszej wizyty?

PK: Podstawa u mnie to po prostu dobry pełnoklatkowy aparat, porządny statyw i kilka lamp, które pozwolą się odnaleźć w każdej sytuacji. Bo często fotograf nie ma właśnie okazji zobaczyć wnętrza przed wejściem do niego z aparatem. Jeśli fotografuję do gazety albo dla architekta, z reguły wnętrze przed sesją znam na wylot, widziałem wcześniej jego plany, rendery komputerowe, byłem tam ze dwa razy o różnych porach dnia. W przypadku fotografowania dla agenta nieruchomości najczęściej  idę z pełną niewiadomą. Dostaję adres, jadę na miejsce i tam muszę sobie radzić z tym, co zastanę. A zatem najlepszym zestawem będą dwie albo trzy lampy błyskowe, statyw, aparat z bardzo szerokim obiektywem – jeśli okaże się, że łazienka ma 4 m2 – oraz jakiś standardowy szerokokątny obiektyw, który pozwoli na to, żeby bez żadnych zniekształceń, ładnie i ostro sfotografować to wnętrze.

fot. P. Kuciński

Zrobienie dobrego zdjęcia na miejscu to podstawa. A co z obróbką graficzną? Jaki jest jej udział w efekcie, jakim jest dobra fotografia?

PK: Tak naprawdę samym programem staram się usunąć to, na co nie było czasu albo możliwości w trakcie sesji zdjęciowej oraz w celu korekty kolorystycznej. Na przykład, jeśli faktycznie zdarzył się zaciek na ścianie, który osoba sprzedająca mieszkanie zaraz będzie malować, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby go za pomocą odpowiedniego programu usunąć. Jeżeli jest plama na sofie, która i tak zostanie wyczyszczona, również wspomagam się programami. Aplikacje tego typu potrzebne są do postprodukcji, korekty kolorystycznej, której dokonuję, żeby kolory były jak najwierniej albo jak najprzyjemniej odwzorowane. Bo wiernie nie zawsze oznacza dobrze.

Krótko mówiąc – przepis na dobre zdjęcie to odpowiedni sprzęt, umiejętności i prawidłowe oświetlenie.

PK: Myślę, że jak w każdym zawodzie, doświadczenie pozwala na to, że gdziekolwiek byśmy nie weszli, zrobimy choć jedno dobre zdjęcie.


[1] HDR (High dynamic range imaging) – technika w fotografii polegająca na wykonaniu kilku zdjęć, z których część jest niedoświetlona, a część prześwietlona. W sumie tworzą one jedno, na którym wszystkie elementy są prawidłowo oświetlone [przyp. red.]

[2] Różnica pomiędzy najjaśniejszym i najciemniejszym punktem fotografowanej sceny [przyp. red.].

Back to top button